Od rana do nocy
Słyszę dudnienie
Niby stada mustangów
Przemierzających prerie
Dzwony – myśli i echo
Które hasa po lesie
Wołanie topielic
Co w tafle wody wabią
Błękit nieba – ptaków świergoty
Których uchwycić nie sposób
Gmatwanina myśli bez celu
Jak misterna pajęczyna
Po co dlaczego żyć dalej
W tym natłoku dźwięków
Które miast koić ranią
Od świtu aż do zmierzchu ?
26.07.2014
Bożena
Sandulska
Piękny wiersz. Najbardziej podoba mi się ostatnia strofa.
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego bloga :)